Anna Białek – Noctuary
- Autorka Anna Białek
- Promotor dr Marcin Pazera
Katedra Metod Sztuki Intermediów
Pracownia Animacji - Stopień Dyplom magisterski, 2021
Zeszłego lata pojechałam na Dolny Śląsk. Góry Sowie, okolice Nysy, Opola, Legnicy są zagłębiem opuszczonych dworów i pałaców. Budowane przez arystokratyczne rody i możnych zakładających wsie i osady, w czasie wojny przejmowane przez nazistów, po wojnie przekształcane w PGR-y, dziś umierają powolną śmiercią, nie przypominają w niczym dumnych warowni, jakimi były przed laty. Pałac Łączany. Pałac w Kopicach. Pałac Himmlera w Sławie. Pałac w Bełczu Wielkim. Można by wymieniać bez końca. Każde z tych miejsc jest wyjątkowe w swojej potędze, którą widać jeszcze w zachowanych detalach. Weźmy na przykład Mokrzeszów, który znany jest w całej Polsce z opuszczonego ogromnego szpitala Kawalerów Maltańskich, znajdującego się na skrzyżowaniu drogi krajowej przebiegającej przez wieś. Z zewnątrz zarośnięty wyższym od człowieka barszczem Sosnowskiego pilnie strzeże swych tajemnic.
Zainteresowanie tradycją spirystyczną i mocne przywiązanie do miejsc występowania genius loci doprowadziło mnie do prób ubrania w formę pracy artystycznej doświadczenia kontaktu z duchami. Moim celem było umożliwienie odbiorcy wzięcia udziału w wydarzeniu, które w bezpieczny, kontrolowany, a także wykreowany przeze mnie sposób pozwoli zanurzyć się w konwencji XIX-wiecznego seansu spirytystycznego. Początkową koncepcją pracy dyplomowej było stworzenie aplikacji AR, której, w specjalnie zaaranżowanym do tego miejscu, odbiorca mógłby użyć jako swoistego rodzaju noktowizora do zjawisk paranormalnych.
Dochodzi północ. Wiatr za oknem wyje uginając drzewa, których cienie tańczą w świetle ulicznych latarni. Kończy się zima. Z dnia na dzień coraz dłużej świeci, coraz później zapada zmrok. W niepamięć odchodzi perspektywa długich wieczor w spędzonych przy przy świetle małej lampki, w ciszy przerywanej stukotem kropel deszczu o szyby. Gdy wszystko budzi się do życia, duchy idą spać. Nie sprzyja im słoneczna pogoda, ciepłe noce, jasne poranki. Poczekają na kolejną jesień, żeby znów przemykać po zakamarkach kamienic, ukrywać się w kątach piwnic i strychów. Przyjdą, gdy skuleni pod kocem będziemy czytać przerażającą książkę, bojąc się pójść do kuchni po herbatę. Usłyszymy ich kroki, gdy zaskrzypi parkiet, ale pomyślimy, że „przecież nam się wydawało, nikogo tam nie ma!”.
(fragmenty tekstów pochodzą z pisemnej pracy magisterskiej)